piątek, 30 grudnia 2016

Od Lauren CD. Agnes

Wyrwałam z jej rąk moją prywatność.
-Nie nauczyli Cię, żeby nie wtykać nosa do nieswoich spraw!-wściekłam się i wywaliłam Agnes za drzwi. Dotychczas chciałam jej unikać, udawać, że nie istnieje, ale miarka się przebrała. Wstałam o piątej nad ranem i od razu pobiegłam do stajni. Podałam Lirze odurzające, ale niegroźnie środki wiedząc, że Agnes coś jej podawała na uspokojenie. Wróciłam do pokoju w samą porę, bo po minucie weszła moja mama by mnie obudzić. Przebrałam się w mój ulubiony strój do jazdy konnej. Gustowne granatowe bryczesy i białą, ale nie odświętną koszulę. Chwyciłam kask pod kolor spodni i założyłam czarne termobuty. Weszłam pewnym krokiem do stajni i zajrzałam do boksu Flavie. Leżała na sianie.. W razie czego powiadomiłam stajennych o stanie klacz i poszłam sprawdzić rozpiskę. Trening z panią Alicją, czyli cross. Wzięłam granatowy zestaw Południk. Mama poprosiła mnie bym na nią wsiadła, bo wczoraj nie jeździła. Szybko ją wyczyściłam i osiodłałam. Założyłam kask, wzięłam bacik i skierowałam się w stronę toru. Trening przeminął spokojnie a Południk była zdecydowanie jednym z lepszych koni na których jeździłam. Świetnie się zgrałyśmy i z czasem zapomniałam, że to nie mój Apperitiv. Po udanym treningu usłyszałam głos Agnes z przeciwnej strony stajni.
-Lira? Co ci jest?-Zapytała zdziwiona, a ja podążyłam  jej kierunku.
-Mówiłam, że te zioła to same kłopoy-powiedziałam niby obojętnym tonem i uśmiechnęłam się chamsko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz