Westchnęłam cicho i sięgnęłam po miotłe. Wyszłam na plac i pozaniatałam przy koniowiązie. Wpadł na mnie Cristian.
-Hej Lauren-uśmiechnął się-gratuluję źrebaka
-Dzięki-odwzajemniłam gest-Dobrze, że to nie mój pierwszy źrebak, bo mam dużo na głowie a jeszcze szukanie rozwiązań po encyklopediach i internecie mi się nie uśmiecha, a po Apperitivie już wiem co robić
-Jalbyś nie miała czasu to jestem do dyspozycji. Opiekowałem się wieloma źrebakami od kiedy skończyłem siedem lat-wyszczerzył się i poszedł w swoją stronę.
Na całe wydarzenie obserwowała Agnes, a ja po prostu wyminęłam ją i weszłam do boksu Apperitiva.
-Hej maleńki-szepnęłam i podałam siwemy marchew.-jedziemy dzisiaj w teren? Pojeździmy cross a potem spacerek-dodałam i po zapięciu kantaru wyprowadziłam go z boksu. Powoli i starannie go wyczyściłam po czym osiodłałam. Podprowadziłam Apperitiva do schodków. Podążyliśmy na tor crossowy. Chwilę postępowałam obok niego, potem ruszyłam galopem. Przeskoczyłam nieduży rw z wodą i dostrzegłam Agnes, jtóra bajwyraźniej też chciała poćwiczyć cross.
-Jeszcze jej tu brakowało... Dlaczego ona wszędzie za mną łazi?-pomyślałam
Agnes? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz