sobota, 24 grudnia 2016
Od Agnes CD. Lauren
Po kilku kółkach pani Sandra zrobiła nam przerwę. Poprawiłam popręg Bount'yego. Ten spokojny, mający już swoje lata wałach sprawiał wrażenie, że pokonałby tor z zamkniętymi oczami bez jeźdźca. Taki ułożony, przyjazny...Zupełnie nie w moim stylu. Westchnęłam i podprowadziłam go do krańca ujeżdżalni. Oparłam się o ogrodzenie i głaszcząc go po jasnej szyi przyglądałam się temu, co robi Lauren. Nie wyglądała na zadowoloną, powiedziałabym nawet, lekko sfrustrowaną. Zatoczyła na Apperitivie kółko, później chciała, by się cofnął. Wyszło jej to dość nieporadnie. Nie miałam czasu na oglądanie tego, bo instruktorka kazała ponownie wsiąść. Wskoczyłam na Bount'yego i pokłusowałam na drugą stronę. Zrobiliśmy parę wolt, zmianę kierunku przez ujeżdżalnię, półwolty. Zaczynało mi się powoli nudzić, lecz siedziałam cierpliwie w siodle. Zrobiłyśmy jeszcze przejazd przez drążki. Dopiero teraz pani Sandra dała nam do wykonania trudniejsze zadanie.
- Wykonacie tor złożony z wszystkich figur, jakie dziś poznałyście.-Ze spojrzenia Lauren wywnioskowałam, co o tym sądzi (Phi! To tak skomplikowane, jak samo chodzenie!)-Zaczniecie od wolty w tym narożniku, następnie zmiana kierunku przez ujeżdżalnię. Szybka półwolta i na koniec drągi, zatrzymanie. Nie, to nie będzie na czas. Będę oceniać dokładność i naturalność waszych ruchów. Chcesz rozpocząć, Agnes?-uśmiechnęła się w moją stronę. Po chwili kiwnęłam delikatnie głową i poprowadziłam wałacha na początek trasy. Zebrałam wodze i ścisnęłam konia delikatnie łydkami. Bounty posłusznie ruszył naprzód i wykonał idealną woltę w kłusie. Następnie zwalniając nieco zmienił kierunek przez ujeżdżalnię. Trochę spaprał ,,łezkę" (półwolta), ale drągi poszły już jak z płatka. Zatrzymałam wałacha i poklepałam go przyjaźnie, schodząc z toru. Instruktorka wyglądała na zadowoloną z przejazdu, za to kątem oka dostrzegłam twarz Lauren...
<Lauren?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz