-Przesuń się-powiedziałam z nutą wyższości w głosie. Mimo wszystko jednak nie zauważyłam, by dziewczyna zrobiła mi miejsce. Przeskoczyłam więc ogrodzenie i podeszłam do Pegaza. Złapałam go za kantar i wyszłam z pastwiska. Wyczyściłam go i wpuściłam do boksu.
Wzięłam trochę filcu, wstążek, muliny oraz moją figurkę konia firmy Collecta. Na szafce mam całkiem dużą kolekcję modeli koni. Zapięłam Badżiemu szelki i razem z resztą spakowanych rzeczy wyszłam na dwór. W lesie znajdował się duży tor do agility. Odpięłam psa i usiadłam na ławce, biorąc się za robienie derki dla nowego modelu. Nawet się nie odwróciłam, a minęła godzina. Spakoałam figurki i zawołałam mojego wiernego towarzysza. Szliśmy przez las w kierunku akademii kiedy usłyszałam rżenie. Chwilę potem zza krzaków wyłonił się Batman... Ten kuc z klubu kucyka... Miał siodło i ogłowie, więc wsiadłam, a Badżi postanowił, że woli biegać za nami. Jechaliśmy spokojnie i już po kilku minutach byliśmy przy budynku stajni.
-Dobrze, że jesteś!-uradowała się moja mama-I masz Batmana.. Tylko teraz proszę cię, idź poszukać Agnes.. Pobiegła szukać Batmana, kiedy zauważyła, że ucieka.-dodała a ja trochę zrezygnowana zawróciłam i pogalopowałam w stronę lasu, po śladach zostawionych wcześniej przez Batmana. Po kilku minutach zauważyłam dziewczynę idącą wzdłuż śladów.
-Masz wracać! Złapałam Batmana-powiedziała i zawróciłam. Na prostej galop zmienił się w cwał. Nie chciałam dłużej rozmawiać z tą dziewczyną. Okropnie irytowało mnie jej podejście..
Wzięłam kuca jeszcze na karuzelę, by trochę ochłonął. Obserwowałam równe kroki kuca. Pamiętam, kiedy był jeszcze małym, rozbrykanym źrebięciem. Teraz to już doświadczony wierzchowiec i świetny nauczyciel. Odprowadziłam go do boksu i udałam się do Pegaza. Mam zamiar powtórzyć dzisiejszy trening. Szybko go osiodłałam i na hali po dopięciu popręgu wskoczyłam na jego grzbiet. Na początek ustawiłam jednego drąga. Kiedy minęło pięć minut stępa poćwiczyłam z nim wyciąganie i skracanie kroku w kłusie. Ponownie zrobiłam przerwę. Kiedy miałam znów ruszyć do kłusa na halę weszła Agnes. Na moje nieszczęście na drugiej odbywały się zajęcia. Ruszyłam do kłusa i skręciłam na drąga, tym razem całkowicie przygotowana. Chciał zejść na lewo, ale pacnęłam go bacikiem i teraz tylko rzucał głową na wszystkie strony. Zaraz przed drągiem bryknął lekko, więc ponownie go trzepnęłam, tym razem nieco mocniej. Pegaz nieco uspokoił się, ale dosłownie nad drągiem ponownie zaczął brykać. Omal bym nie spadła, ale tym razem kurczowo trzymałam się kolanami przygotowana na taką sytuację. Dostał batem, ale już nie w łopatkę, tylko za łydką. Skierowałam go na ścianę mimo, że Pegaz zdawał się udawać jakby żadnego wędzidła nie było. Na ścianie ponownie go zebrałam i po okrążeniu znowu skierowałam ona drąga. Tak jak poprzednim razem zaczął szarpać głową.
-Muszę mu załatwić inne wędzidło..-mruknęłam, ale na tyle głośno by Agnes to usłyszała.
Agnes? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz