piątek, 23 grudnia 2016

Od Lauren

Do naszej akademii przyjeżdża coraz więcej uczniów i obawiam się, że teraz hala nie będzie często wolna. Na szczęście wybudowaliśmy dodatkową halę, na jazdy dzieci z okolic. Jest używana przez ten "Klub Kucyka" trzy razy w tygodniu, więc spokojnie mogłam iść potrenować. Podeszłam do boksu Pegaza, którego dostałam niedawno z okazji 16 urodzin. Dzięki niemu pokochałam powożenie. Mimo wszystko jest on zupełnym przeciwieństwem Apperitiva, który jest u mnie od urodzenia. Ostrożnie otworzyłam drzwi boksu i włożyłam mu do żłobu marchew. Chwyciłam szczotki i zaczęłam czyścić w boksie, aby nie blokować koniowiązu. Na zegarku 6.00... Niedługą zaczną się złazić na jazdy... Zapięłam popręg i włożyłam kask na głowę. Kiedy już byliśmy na hali po prostu puściłam Pegaza. Wiedziałam, że nigdzie nie pójdzie a ja w spokoju mogłam ustawić niedużą przeszkodę. Miałam dzisiaj zamiar przełamać jego lęk związany ze skokami. Dopięłam popręg i po kilku minutach stępa przeszłam do kłusa. Zrobiłam kilka kół i zatrzymań. Muszę jeszcze popracować nad równym rytmem, którego Pegazowi brakuje. Przeszłam do stępa i sprawdziłam, czy na pewno wszystko jest odpowiednio zapięte. Miałam nadzieję, że Pegaz zaufał mi już na tyle by skoczyć tę naprawdę niską stacjonatę. Zebrałam wodzę i odetchnęłam. Ruszyłam powoli kłusem ćwiczebnym i w najbliższym narożniku zagalopowałam. Kiedy wyczułam, że mój wierzchowiec galopuje równo i spokojnie skierowałam go na stacjonatę. Dosłownie 10 centymetrów przed gwałtownie skręcił i zaczął wierzgać. Nie miałam nawet szansy się utrzymać. Zobaczyłam w nim całkiem innego konia.. Już nie tego spokojnego i dostojnego wałacha, tylko przestraszonego i nieujarzmionego konia. Próbowałam wstać i kiedy już prawie mi się to udało.. Pegaz o mało nie staranował mnie, w ostatniej chwili stanął dęba przy czym również prawie mnie podeptał. Teraz galopował dziko po hali a moje próby uspokojenia go były daremne. Powoli zbliżyłam się do drzwi i szybko z nich wyskoczyłam. Napisałam kartkę, by nie wchodzić, bo po hali biega Pegaz i pobiegłam po pomoc. Nawet nie wiem czy osoba, którą spotkałam to chłopak, czy dziewczyna, szybko wyjaśniłam całą sytuację nie patrząc na postać stojącą przede mną, tylko mając głowę prawie między kolanami. Miałam wrażenie, że zaraz wypluję płuca..

Ktosiu? xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz