-Lauren-odwzajemniłam gest i spojrzałam na siwą klacz-bardzo ładna kobyłka
-Dzięki, a czy znajdzie się dla niej miejsce w stajni?-zapytał, najwyraźniej już trochę tu stoi.
-Jasne, chodź za mną-wyszczerzyłam śnieżnobiałe zęby i podążyłam w stronę stajni.-Taak się złożyło, że twoja klacz będzie pomiędzy moimi końmi, no dwoma z nich.
-Masz kilka koni?-zapytał
-Taa, to jest Pegaz-wskazałam na izabelowatego wałach jedzącego owies-a po lewej Apperitiv, jest ze mną od..zawsze w sumie-podrapałam siwka po nosie po czym otwarłam drzwi do boksu Astry. Chłopak wprowadził tam klacz i spojrzał na mnie.
-Myślałem, że masz 3 konie-powiedział
-Bo mam, chodź za mną-chłopak pożegnał sie z klaczą i poszedł moim śladem już niedługo potem staliśmy przy boksie Flavie i mojego Freestyle'a.-to mój źrebak, a klacz jest mamy-powiedziałam z dumą.
-Uroczy-uśmiechnął się wpatrzony w moje małe cudo.
-Wiesz, gdzie masz pokój?-zapytałam dla pewności
-Tak, to akurat wiem ale nie pogardzę, jeśli mnie zaprowadzisz-wyszczerzył się.
-Nie mam nic przeciwko-również się uśmiechnęłam.
Całą drogę rozmawialiśmy o koniach i jeździe konnej, dowiedziałam się, że uwielbia cross i ogólnie, polubiłam go.
-Może wybierzemy się jutro na trening? Tylko pamiętaj, że przez pierwszy tydzień w akademii nie jeździsz na swojej klaczy, tylko na tutejszych koniach.-zaproponowałam.
Wybacz, że krótkie i takie chaotyczne ale czasu mało mam :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz