środa, 4 stycznia 2017

Od Jacksona CD. Lauren

Krople uderzające w dach oraz szyby samochodu zagłuszała głośna muzyka. Wycieraczki pracowały rytmicznie odgarniając nadmiar wody tym samym poprawiając mi widoczność. Jechałem już tak od dłuższego czasu. Co chwilę zerkałem na przyczepę do przewozu koni, którą pożyczyłem od ciotki Harriet. Nagle kierowca przede mną zatrzymał się na środku drogi. Wcisnąłem klakson i gwałtownie zahamowałem unikając stłuczki. Do moich uszu dobiegło podenerwowane rżenie Astry. - Co robisz, idioto! – krzyknąłem do kierowcy wiedząc, że i tak nie miałby szans tego usłyszeć.
Samochód znów ruszył do przodu, a ja pojechałem w ślad za nim. Tym razem utrzymując większy odstęp.


-30 minut później-


Auto zakołysało się lekko kiedy wjeżdżałem za bramę akademii. Nie powiem, to miejsce robiło wrażenie. Zaparkowałem, wyłączyłem silnik i wyciągnąłem kluczyki ze stacyjki. Schowałem je do kieszeni i wysiadłem z auta. Akurat przestało padać i niebo rozjaśniło się trochę. Obróciłem się dookoła podziwiając Heatherhill. Świeże powietrze oraz ten swojski zapach. Rozległe pastwiska, okazałe budynki i ujeżdżalnie. Jednak nie było tu ani żywej duszy. Z przyczepy dobiegły mnie stukot kopyt i podenerwowane parsknięcia. Podszedłem do przyczepy otwierając tylną klapę.
- Żyjesz tam? – powiedziałem do klaczy wchodząc na rampę, w odpowiedzi otrzymałem smagnięcie ogonem po twarzy – Hej!
Wsunąłem się bokiem unikając kolejnego ciosu i starając się dojść do pyska Astry. Poklepałem ją po aksamitnej szyi i chwyciłem za uwiąż. Odwiązałem supeł i ostrożnie poprowadziłem klacz do wyjścia z przyczepy. Asterka co chwilę kładła po sobie uszy, to znów je podnosiła. W końcu była już na zewnątrz i z uniesioną głową bacznie obserwowała nowe otoczenie.
- I co, podoba się, pani? Mam nadzieję, że tak, bo spędzimy tu najbliższe kilka miesięcy. – powiedziałem poszukując wzrokiem kogokolwiek, kto mógłby mi wskazać boks Astry
Przez najbliższe trzy minuty stałem na środku placu jak kołek nie wiedząc co ze sobą zrobić. Iść i na własną rękę szukać wolnego boksu?
- Co robisz? – wzdrygnąłem się na usłyszane za plecami pytanie
- Aach… Nie strasz mnie tak. – rzuciłem odwracając się szybko w stronę nieznajomej osoby
Ujrzałem dziewczynę. Ładną dziewczynę. Pierwsze co przykuło mój wzrok to włosy w odcieniu… kłosów zboża? Nigdy nie byłem dobry w nazewnictwie kolorów. Wiecie, faceci ogólnie mają z tym problem. Szaro-zielone oczy bacznie mi się przyglądały.
- Max – wyciągnąłem dłoń i uśmiechnąłem się przyjaźnie

Lauren? Trochę takie BW xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz